Pinkpanther II Pinkpanther II
655
BLOG

Ubecki orszak Trzech Króli w Bazylice św. Krzyża.

Pinkpanther II Pinkpanther II Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Kilka tygodni temu jakiś arab wychodzac z jednego z warszawskich klubów rzekł do dziewczyny, która zauważyła że wypadł mu portfel i mu go oddała, żeby 13 grudnia lepiej trzymała się z dala od metra.

Na imprezie sylwestrowej w Krakowie inna laska usłyszała od kogoś (to są fakty a nie plotki) o podobnej karnacji żeby nie jechała takim a takim pociągiem.

Nic się nie wydarzyło ani 13 grudnia, ani w sylwestra pozostała tylko atmosfera z płytko zasianymi maleńkimi ziarenkami niepokoju i dezorientacji. Ale może o to właśnie chodziło. Żeby powoli, stopniowo przygotowywać grunt pod coś.

Wczoraj byłem na wieczornej mszy św. w Bazylice św. Krzyża w Warszawie i byłem świadkiem dość komicznej sytuacji. Otóż, w ostatnich ławkach bazyliki i pod chórem naliczyłem co najmniej 7-8 gostków porozumiewających się za pomocą małych mikrofonów zamontowanych w uszach.

Jeden usiadł w ostatniej ławce z małą, mocno wypchaną torbą wielkości damskiej torebki. Pokręcił się po kościele, przesiadł do kolegów, po czym po paru/parunastu minutach wrócił i usiadł przy pakunku i tak pozostał do końca mszy św. Naboznie uczestniczył w liturgii, tylko od czasu do czasu pstrykał palcami po ławce, znudzenie zerkał na zegarek i wymieniał spojrzenia z kumplami i jakieś komentarze do mikrofonu. Jeden z jego kolegów "spoczął" w nawie bocznej pod kątem 90 stopni do ołtarza, bardziej zainteresowany ludźmi niż księdzem i kazaniem. Z kolei 3 kolejni, siedzący w ławce po drugiej stronie głównego przejścia, wydawali się dość rozbawieni swoją obecnością w kościele, albo charakterem w jakim się tam pojawili.

Kiedy msza powoli dobiegała do końca, spod chóru wyłonił się gość z małym mikrofonem, tym razem trzymanym w ręku, który jak się wydaje pełnił rolę głównego dyspozytora grupy. W momencie udzielania komunii św. polecił, mówiąc lekkim szeptem, niektórym gostkom żeby poszli na przód koscioła - wtedy koleś z nawy bocznej i jego kolega z przeciwległej strony ruszyli z miejsca i poszli przyjąć komunię św. Pozostali mieli rozejść się do wejść bocznych do bazyliki.

Po zakończeniu mszy jeden z kolesi spytał dyspozytora jak mają wychodzić na co ten odparł, że tym wejściem, którym przyszli. Dodam tylko, że wszyscy poza dyspozytorem wyglądali w miarę 30-40 lat i części raczej dobrze z oczu patrzyło.

Tak sobie myślałem obserwując ich zachowanie i niespójne szczegóły wyglądu: po kiego wała ktoś organizuje tajniakom ćwiczenia terenowe w Święto Trzech Króli, w kościele, podczas mszy św., na której było co najmniej kilkadziesiat osób? Do tego jeszcze taka niedbałość o szczegóły: widoczne przy bezpośrednim spojrzeniu mikrofony, dość głośne szepty do mikrofonów, do tego dyspozytor z kilkunastocentymetrowym, cienkim mikrofonem w ręce, możliwe do łatwego wychwycenia kontakty wzrokowe pomiedzy grupą, itp.

Czy oni chcą zacząć grać w jednej drużynie z tymi, którzy rozsiewają takie komunikaty jak przytoczyłem na wstępie? Czy tylko im tak wychodzi niechcący?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości