Istne okrucieństwo światowych i regionalnych potęg. Zamiast momentalnie, w ciągu miesiąca, fizycznie wyniszczyć złowieszczą ISIS, państwa zachodnie wspierane przez Izrael i Arabię Saudyjską, Rosja oraz Turcja znęcają się psychicznie nad bojownikami Kalifatu odwlekając wyrok w czasie, nasycając się widokiem drżących ze strachu dżihadystów.
(BTW: Tak jak w przypadku Andrzeja Leppera, który zanim został zamordowany, musiał jeszcze trochę pocierpieć czekaniem na swoją kolej i obserwowaniem jak w równych, miesięcznych odstępach czasu żegnają się z tym światem jego trzej współpracownicy.)
I tak:
Państwa zachodnie wspierane przez Izrael i Arabia Saudyjską grożą ISIS śmiercią ale w swym sadyzmie póki co wspierają "umiarkowanych" rebeliantów i jednocześnie bombardują pozycje armii syryjskiej.
Rosja z kolei także wykrzykuje, że pomoże koalicji pod wodzą USA w masakrowaniu ISIS bo w duszy zapisała ISISowi śmierć ale póki co - z czystego sadyzmu wobec najemników Kalifatu - bombarduje pozycje "umiarkowanych" rebeliantów jednocześnie wspierając armię syryjską.
Turcja zaś, żeby uzmysłowić ISISowi co go niechybnie czeka - bombarduje na potęgę Kurdów.
Nieludzkie to. A przecież przykład może być zaraźliwy i rozlać się po okolicy. I np. Grecy zaczną miażdzyć Turków na Cyprze chcac pokazać ISISowi co go czeka jak skończą. Zulusi Pigmejów. Australijscy nafciarze Aborygenów. ITD.
