Nowa ustawa - kodeks wyborczy - uchwalona w 2011 roku zniosła wcześniej istniejący obowiązek (wybory do sejmików województw) opisywania przyczyn nieważnych głosów.
Tzn. komisja od tej pory nie musipodawać ile wrzucono do urn pustych kart do głosowania i ile takich, na których zakreślono więcej niż jednego kandydata. A szkoda. Gdyby nie ta zmiana łatwiejsze do przeprowadzenia byłoby to co mi chodzi po głowie.
A mianowicie, dokonanie analizy rozkładu głosów nieważnych (tych na których postawiono więcej niż jeden krzyżyk) na poszczególne komitety. Tzn. pokazanie na jakim odsetku nieważnych kart do głosowania zakreślono kandydatow danego komitetu. I sprawdzenie czy oby przypadkiem nie jest tak, że np. na 80% z tych prawie 2,1 mln nieważnych kartach do głosowania przynajmniej jeden krzyżyk znajdował się przy kandydatach jednego wybranego komitetu np. PiS a np. tylko na 3% PSL.
Wyboldowałem wyżej te trzy wyrazy dlatego, że określenie "nie ma obowiązku" czy "nie musi" nie oznacza, że nie może. Czyli przy odrobinie dobrej woli można poprosić komisje o dokonanie przeglądu nieważnych głosów pod ww. kątem. I żadne straszenie Komorry łamaniem Konstytucji nic by tu nie wskórało.
Ps.
Co by się stało gdyby się okazało, że naturalny poziom nieważnych głosów (5% -600 tys.) został "podrasowany" do tych 18% (czyli o 1,5 mln) w 80% kosztem kart pisowskich? Wtedy okazałoby się, że bez tego podrasowania PiS miałby ok. 33% głosów czyli tyle ca ile prognozował IPSOS.
